STREFA RADOŚCI – którędy do niej wkroczyć?

No Comments Bez kategorii

coffee-1031142_1280

Analizując ludzkie emocje, mówimy zwykle o smutku, lęku, gniewie czy zazdrości. Tak jakby to były jedyne emocje w życiu człowieka. Nasuwa się pytanie: a czy zwykła radość jest taka prosta? Tak łatwo dostępna? Zwykle pozostaje ona w cieniu. Co drugi artykuł rozwojowy nakłaniania, by „wyjść ze swojej strefy komfortu”. Tymczasem psychologia ma służyć dobrostanowi człowieka. Wraz z nadejściem wiosny spróbujmy znaleźć wejście do strefy radości!

O radości w kontekście psychoedukacji pisze się paradoksalnie najczęściej omawiając depresję. Anhedonia to jeden z objawów towarzyszących depresji. Oznacza utratę umiejętności przeżywania drobnych – i większych – radości. Oczywiście chodzi o niemożność utrzymująca się przez dłuższy czas.  Nie diagnozujmy się tylko na tej podstawie! Równie dobrze możemy zaprzeczać przyjemności, czyniąc to nieświadomie. Albo przyjemność wywołuje w nas poczucie winy, pod którym kryje się pomysł, że wyprzedzamy pod tym względem innych, tkwiących  w swoich „nieszczęśliwych żywotach”. Po przeżyciu satysfakcji może nam się robić dyskomfortowo ze względu np. na przekonanie, że nam się ona nie należy. Wielu pacjentów skarży się na poczucie winy po zrobieniu sobie przyjemności. Nawet seks potrafi przynosić smutek. Pewnie każdy seksuolog mógłby podać liczne przykłady na nie czerpanie satysfakcji z seksu.

Zastanawiając się nad patologicznym wymiarem radości, istnieje też podwyższony nastrój biorący udział w huśtawce nastrojów. Może być więc radość ponadnormatywna, ustępująca miejsca równie mocnemu smutkowi. Nie ma ona wiele wspólnego z naturalną radością. Tak samo jak uśmiech nie zawsze równa się szczęście i radość. Czasem pokrywa niepewność, czasem ma zasłonić złość, a czasem okazać koncyliacyjność.

Dlaczego wzmożona wrażliwość miałaby służyć tylko pogłębianiu smutku czy martwienia się, a nie do pogłębiania radości? Z badań wynika, że jeśli lider organizacji często przeżywa radość (ale też adekwatnie odpowiada na stany emocjonalne podwładnych), osiągnięcia firmy poprawiają się!

Zatem gdzie znajdziemy prawdziwą, namacalną radość? Patrząc na dziecko, można zauważyć, ile jest w nas naturalnie wpisanej radości. Tłumaczymy to sobie czasem tym, że dziecko nie ma wielu obowiązków, pracy na ósmą rano, szefa psychopaty, korków do domu, padania ze zmęczenia… Jednak wiemy, że ono też ma swoje wyzwania! A mimo to – jest radość, która często istnieje wbrew okolicznościom. Dorośli tworzą złożone, skomplikowane zabawki, jakby nie wierzyli w łatwą dostępność radości, a potem często przysłowiowy patyk okazuje się najlepszy. Najprostsze metody działają i na nas, dorosłych. Po miejskim zgiełku cieszy naturalne środowisko, szczególnie naprawdę dzikie: las, a nie stworzony ludzką ręką park.  Z kolei ruch stymuluje wydzielanie się endorfin. Nie daje tego bierny odpoczynek. A chyba najbardziej podstawowym źródłem radości są generalnie pozytywne związki z otaczającymi nas ludźmi: rodziną i przyjaciółmi.

Trudno w sferze obowiązków dopatrywać się czegoś radosnego. A przecież np. w szkole są znajomi, wspólne żarty etc. Wypalenie zawodowe czy też zwykłe narzekanie na pracę to też elementy wyrzekania się radości. Wyobrażamy sobie, że byłoby to źle widziane: nie psioczyć na „poniedziałkowy ranek”.

Przeciwwagą poniedziałkowego poranku bywa piątkowy wieczór. I wtedy niektórym się uruchamia idea carpe diem. Czasem trudno w niej wyczuć prawdziwą radość, a raczej drogę na skróty łączącą się z impulsywnym odreagowywaniem napięć np. w używkach czy ryzykownych zachowaniach seksualnych. W radości nie chodzi też o obsesyjną konsumpcję, w której króluje hedonizm. Przykładem tego może być zainteresowanie kulinariami aż do odczucia przesytu. Tymczasem dla dobrego samopoczucia nie musimy uciekać się do dolce vita, premiowane są też podstawowe proste przyjemności, oparte często na doznaniach zmysłowych. Chodzi o to, aby nadal cieszyły zwykłe ruskie z cebulką.

Co jeszcze przynosi radość? Dowiedziono że działania na rzecz innych osób czy społeczeństw. A z aktywności „wewnętrznych” – wizualizacje, gdyż nasz umysł w aspekcie przeżywania potrafi mylić wyobrażenia z rzeczywistością, zatem wspominanie dobrych chwil z przeszłości też może generować radość! Z kolei sztuka służy czemuś pokrewnemu śmiechowi – odreagowaniu, nieskrępowanemu wyrażaniu siebie. Humor zaś jest uznany za jeden ze zdrowych, dojrzałych mechanizmów obronnych. Pomaga nam radzić sobie z naszymi i zewnętrznymi ograniczeniami.

Jest też przecież reklamowane odczucie flow. Mihály Csíkszentmihályi nazwał tak przepływ oznaczający doświadczanie satysfakcji, wręcz euforii z oddania się aktualnej czynności. Składa się to na przekonanie, że to co robimy jest interesujące oraz że mamy w tym zakresie wysokie umiejętności. Radość wydaje się występować, gdy cel jest o wiele ważniejszy niż droga do celu. Radość to też efekt uboczny życia w zgodzie ze sobą, realizacji swoich celów, podążania swoją ścieżką. Podróż w głąb siebie może być źródłem autentycznej radości, stymulowanie rozwoju w ramach warsztatów czy psychoterapii. Znajomość swoich silnych stron, zasobów wywołuje entuzjazm.